Czy wolno albo czy warto podejmować się redefiniowania pojęcia rodziny w katolickiej nauce społecznej? Tak postawione pytanie przez autora artykułu, zostało sprowokowane lekturą tekstu opublikowanego pod wymownym tytułem: Nowy rektor instytutu Jana Pawła II w Rzymie: trzeba przemyśleć definicję rodziny. W tym kontekście jako punkt odniesienia, do podjętych analiz posłużyła mu inna publikacja, tj. Dariusza Dańkowskiego, pt. Czas na katolicką naukę społeczną. Stwierdza się tam, że katolicka nauka społeczna w Polsce leży odłogiem. Zwornikiem refleksji, podjętej przez autora niniejszego artykułu, jest zatem tradycyjna doktryna Kościoła, w której celował papież Jan Paweł II. Odwołuje się ona do takich treści, że rodzinę stanowi związek mężczyzny i kobiety w ich akcie poczęcia i zrodzenia potomstwa. Związek ten odblaskiem (jak i symbolem) Przymierza, jakie Bóg zawarł z człowiekiem.
W związku ze zmianami społecznymi, dramatami ludzkimi, które niesie życie, znane jest pojęcie rodziny nuklearnej, wielopokoleniowej, rozbitej, zastępczej, zrekonstruowanej, niewydolnej wychowawczo itp., ale wszystkie te określenia swoje jądro, co do istoty i sensu zdefiniowania, znajdują w odniesieniu do kobiety i mężczyzny, którzy poprzez zrodzenie dziecka wchodzą względem siebie w szczególne i jedyne relacje. Magisterium Kościoła nadto wskazuje, iż sakramentalny związek małżeński jest uprzedni do powstania rodziny (katolickiej) – de iure. A wszystko to dlatego, że zrodzenie dziecka tworzy olbrzymi zakres obowiązków dla jego rodziców, czyli ojca i matki, i w związku z tym wymaga szczególnej łaski i opieki. W związku z tym, wydaje się, że jakakolwiek próba, motywowana zmianami społecznymi, kulturowymi, religijnymi (kampanią homoseksualną itp.), tego porządku nie może zburzyć. Sięga on logiki ludzkiej i woli Bożej, objawionej w poznaniu prawa naturalnego oraz kościelnego, ewangelicznego, kanonicznego, oraz stanowionego.
Dateien herunterladen
Zitierregeln
Zitiert von / Teilen